Spałam sobie ślicznie, choć słyszałam, że na dworze urzędują już chłopaki. Kiedy nadeszłam druga część mojego bardzo bardzo dziwnego snu usłyszałam to. No myślałam, że zwariuje!! Wstałam z łóżka wyskoczyłam na balkon trzymając w rękach mój dzwoniący budzik. I wypieprzyłam go gdzieś daleko, daleko na ulicę. Gdy starałam się zapanować nad moim gniewem usłyszałam śmiech Lilli i chłopaków.
-Z czego tak lejecie!! Jakbyście też mieli taki świetny sen to zrobilibyście to samo!!!!-jeszcze bardziej wściekła weszłam do środka.
-Kochanie!Śniadanie!!-wydarła się moja mama.
-Idęę. Hej mamo. A gdzie tata i Mike?
-Hej. A wiesz pojechali zrobić zakupy na ten jutrzejszy obiad-hmmm no tak pamiętam-ale wiesz zaczynam się już martwić bo nie ma ich z dwie i pół godziny, a oni przecież nie wysiędzą w spożywczaku dłużej niż godzinę.
Podała mi na śniadanie tosta francuskiego i obowiązkowy sok pomarańczowy. Zabrałam się do jedzenia, gdy nagle do domu wpadł Mike tak obładowany siatami, że na progu stracił równowagę. Wpadłam w nie pochamowany śmiech. Jego mina - bezcenna.
Po chwili wlazł i tata niosąc drugie tyle i deptając tą sierotę która starała się pozbierać, a potem jeszcze mama też go deptając. Masakra z tą rodziną.
-Yyyyym taaaa a to rozumiem zapasy na parę miesięcy.
-Niee to na tą jutrzejszą kolację-odrzekła mama
-Tak, mamo a ty masz zamiar wykarmić kilkunastu ludzi czy może zgraję lwów?
-Kochanie zobaczysz wszystko będzie zjedzone-odrzekła mi z uśmiechem, gdy tata wtaczał się do domu z workiem marchwi.
-Tato a od kiedy ty lubisz marchew?-zapytałam
-Ja nie, ale to na ta kolację-powiedział tata i dał mi listę zakupóm. Yyyy dobra łeb mnnie rozbolał.
-Wychodzę i nie wiem kiedy będę-wydarłam się
-Oki-powiedział tata. Weszłam do siebie do pokoju i poszłam do łazienki przebrać się.Ubrałam się w TO i wyszłam na spacer. Oczywiście zachaczyłam o dom Lilli, która właśnie zjeżdżała po barierce schodów.
-Siemka, co ty znowu odwalasz? Spiderman jesteś czy co?
-Oo hej kochanie. Nie jestem spiderman, ale czuję że mam w sobie mnóstwo energii i muszę ją jakoś poskromić.- odrzekła z bananem.
-Ja mam pomysł!!!-wydarłam się.
-Yyy a jaki?
-No wiesz jest dopiero 9 więc może chodźmy na zakupy?- powiedziałam wspaniałomyślnie.
-Yyyy właściwie można by coś kupić. To poczekaj idę tylko po kasę.
-Oki-nie zdążyłam dokończyć tego słowa a ona już stała koło mnie i wkładała portfel do torebki.-Omg ty masz za dużo na maxa tej energii!!Z tobą jest nie dobrze!!-darłam się jak opetana.
-Idziemy-powiedziałam
-Hej dziewczyny-wykrzykneli chórem chłopacy
-No hej, czekajcie tu na nas ta około 13 my na razie idziemy na zakupy-powiedziałam.
-Oki czekamy na was z utęsknieniem-powiedziałam Liam.Wybuchnęłyśmy śmiechem i pomachałyśmy im.
-No to w drogę!!- krzyknęła Lilli po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
---------------------------------------------------------------
Hejka to na razie pierwsza część!! Drugą dodam za parę godzin!! Na razie nie mogę. Proszę was komentujcie to!!!
Świetny :D. O wiele lepiej się czyta :D
OdpowiedzUsuń